• HOME
  • O MNIE
  • KONTAKT
  • JESTEM TEŻ TUTAJ
  • WSPÓŁPRACA

środa, 28 stycznia 2015

Co nowego (i starego) w bosym domu?

Miała być sofa, a jest kicha. Przywieziona z Ikei (nasza pierworodna) sofa trzyosobowa niestety nie współgra sama ze sobą. Jeden element ma bardziej wystający kawałek sklejki i nie chce się wsunąć, prawdopodobnie wada fabryczna. I masz. Trzeba jechać, wymieniać, a jeszcze nie wiadomo, czy będą mieli na miejscu. Miała być chociaż część salonu, a jest to. Wszystko rozpakowane, materace zapakowane, a w kartonach mogłoby spokojnie spać z pięć osób i nikt by ich nie znalazł. Dobrze, że chociaż podnóżek jest cały i sprawny. Tak więc istnienie naszego salonu się przeciąga.


Jak wiece w weekend zagościłam u Babci. Odwiedziłam też jej strych, gdzie jest jeszcze trochę cudeniek. Niepotrzebne, kurzące się rzeczy po Babci okazały się być moimi nowymi skarbami. Posiadłam ręcznie malowany talerz i paterę na nóżce. Miałam wcześniej taki dzbanek, więc razem stworzyły całkiem ładny komplecik. 


sobota, 24 stycznia 2015

Moja Babcia jest czarodziejką..

Myślicie, że wiek was w jakiś sposób ogranicza? Uważacie, że w pewnym wieku czegoś nie wypada, nie można, nie da się? Czy na emeryturze trzeba tylko pić ciepłą herbatkę i lepić pierogi? Otóż nie. Można też odnaleźć swoją pasję, rozwijać się i inspirować innych. Taka jest właśnie moja Babcia. Można u niej posmakować przepysznego rosołu, chruścików i wielu innych kulinarnych przebojów, ale można też odwiedzić pokoje, w ponad stu letniej kamienicy, których ściany obwieszone są obrazami, a półki uginają się od książek, pędzli, farb i przyborów malarskich. Szczególnie jeden, który z małej sypialni został przerobiony na pracownię. Babcia odkryła swoją pasję i talent dopiero na emeryturze, a teraz pielęgnuje to co ma i inspiruje innych, młodszych - takich jak ja. Chciałabym pokazać wam część jej królestwa, zaledwie ociupeńkę tego co stworzyła.

W sobotnie popołudnie wybraliśmy się na wystawę prac Ogólnopolskiego Konkursu Malarskiego im. Teofila Ociepki. Można ją zobaczyć w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. Teofil Ociepka to malarz "prymitywista" tworzący w charakterystyczny "naiwny" sposób. Ma jednak wielu naśladowców, którzy lubią tę technikę. Babcia D. również stworzyła kilka prac w "Ociepkowym" stylu. I właśnie jedna z nich, zatytułowana "Stwórca" została przyjęta na wystawę.


Było tam również sporo innych interesujących prac. Niektóre bardzo pomysłowe - jak np. te namalowane na palecie malarskiej. 


czwartek, 22 stycznia 2015

But first, coffee - czarno-biała kontynuacja.

Nie wyobrażam sobie dnia bez filiżanki, kubka lub sporego kubka kawy. Nie dorobiliśmy się jeszcze ekspresu, więc parzymy kawę w najzwyklejszy sposób, a i tak mi bardzo smakuje. Czasami czarna, czasami biała, z czymś słodkim, kwaśnym czy słonym - ze wszystkim wyśmienita. Rano lubię wypić kawę  w filiżance, jakoś tak bardziej mi pasuje i poprawia humor od początku dnia. Podczas ostatniego pobytu w Poznańskiej Ikei w celu wybrania sofy kupiliśmy kilka rzeczy (jakżeby inaczej), w tym ramę STRÖMBY. Była tania i miał w niej zawisnąć napis na ścianę w kuchnio-jadalni. Chciałam zrobić wielkoformatowy wydruk napisu i umieścić go w ramie. Jednak po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że wezmę akwarelę i sama coś napiszę. Użyłam kartki, która była wewnątrz ramy, tylko ją odwróciłam, bo akurat nie miałam w domu takiej wielkości papieru. Oczywiście, postawiłam na kawę. Hołd oddany kawie w formie plakatu już niedługo zwiśnie na ścianie (jak tylko mój M-ąż znajdzie odpowiednie narzędzia do umieszczenia go tam). Moja ulubiona czcionka moonflower została trochę zmodyfikowana i tak oto powstało to:


niedziela, 18 stycznia 2015

Black&White - Kalendarz DIY

Lepiej późno niż wcale. Do kalendarza przymierzałam się już od jakiegoś czasu, a ściślej - od momentu przewertowania stron internetowych z kalendarzami na 2015 rok, w tym najciekawszych kalendarzy polskich projektantów. Na domosferze znalazłam fajny pomysł na kalendarz - sznurek lub tasiemka i klamerki. Chciałam jednak, żeby kalendarz był bardziej spersonalizowany, więc dodałam co nieco od siebie. Wystarczyło kupić papier, klamerki, sznurek i taśmę, więc koszt wykonania naprawdę nie był wysoki. M-ąż został uprzejmie poproszony o małą pomoc w Wordzie, co uczynił z wielką przyjemnością (chyba wolał to niż odkurzanie). Jako, że jestem fanką czerni i bieli właśnie w takiej kolorystyce powstał mój kalendarz. Każdy miesiąc jest inny, ale wszystkie utrzymane są w jednej kolorystyce i stylu.


środa, 14 stycznia 2015

Walentyny tuż tuż - przez żołądek do serca, czyli o mało perfekcyjnym Panu i Pani domu.

Plany były ambitnie, miały być pięknie wypieczone, pachnące muffiny czekoladowe ze specjalnej edycji walentynkowej i pomysł na śniadaniowe jajko serduszko. Jeśli myślicie, że muffinki i jajka sadzone są to rzeczy, których w kuchni spaprać się nie da - mylicie się. Magdą Gessler nie jestem (i chyba bym nie chciała), ale podobno co nieco ugotować potrafię. Chwalono mój rosołek, zupę krem z papryki, amerykańskie hamburgery, desery i wiele (chyba) innych potraw. Nie mówię, że stanie przy garach to moje hobby i robię to chętnie każdego dnia jak tylko znajdę chwilę czasu. Nie. Zresztą nasz kuchenny napis to potwierdza.



Jeść jednak trzeba, więc z M-ężem gotujemy. Największą przyjemność sprawia mi przyrządzanie czegoś pysznego gdy mam więcej czasu, mogę poszaleć ze świeżymi ziołami, produktami sezonowymi i co najważniejsze, gdy jest to coś co smakuje moim bliskim. Gotowanie to jedno, ale pieczenie... Chyba nigdy w życiu nie opanuję pieczenia. Tu nie wyrośnie, tu wyrośnie za bardzo, tu zakalec, tu ma być zakalec, tu krem taki, tu owaki. Jedyne co jestem w stanie zrobić poprawnie za każdym razem do kopiec kreta z paczki i jakieś ciasteczka. Serniki, drożdżówki, karpatki i tego typu frykasy zostawiam mamie (lub/i M-ężowi, bo raz dobrą karpatkę zrobił). Tak więc w zeszłym tygodniu, aby rozwinąć swoje cukiernicze zdolności postanowiliśmy z M-ężem zrobić muffiny. Ale, uwaga, takie z prawdziwego zdarzenia, nie typu: dodaj mleko, jajko i wodę. My dear friend Szymon podrzucił przepis na czekoladowe muffiny z kawałkami białej i mlecznej czekolady wewnątrz. Miód. Miały być też ozdobione i posłużyć jako słodki pomysł na Walentynki dla ukochanego/ukochanej. Roztopione masełko chłodziło się na balkonie, a czekolada została pokrojona.


niedziela, 11 stycznia 2015

Iście kuliście.

Jako, że nie wszystkie duperelki potrzebne do zrobienia czarno-białego kalendarza przyszły, zacznę od końca. Ta okrągła sprawa chodziła za mną od dawna - zaczęło się od kul ze sznurka, które już Wam kiedyś pokazywałam. Potem zobaczywszy pompony z tiulu i honeycombs pomyślałam, że na sto procent da się je zrobić samemu. Miałam rację. Poszwuniałam tu i ówdzie, popróbowałam, pokombinowałam, poprzeklinałam (lekko ucierpiał mój kciuk) i o są! Zacznijmy od honeycombs. Nie będę tutaj strasznie odkrywcza, bo porad jak zrobić honeycombs jest w sieci masa. Ja swoją inspirację zaczerpnęłam od lifestyle inspiracje, gdzie Agnieszka krok po kroku pokazuje jak zrobić kule. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym lekko nie zmodyfikowała przepisu - użyłam dwa razy taśmy, a nie kleju i dokleiłam tasiemkę. Jedna ważna rzecz - pamiętajcie przed przecinaniem koła na pół, żeby Wasze linie na bibule układały się poziomo. Wykonanie jest bardzo proste i przyjemne - potrzeba jedynie bibuły przestrzennej. Bałam się, że Inowrocław, jako miasto bardzo słabo wyposażone pod względem paperniczo-artystycznym, nie będzie w stanie umożliwić mi zakupienia bibuły. Całkowicie straciłam nadzieję, po pierwszym papierniczym. Pan spojrzał na mnie w taki sposób jakbym pytała go czy ma co najmniej sztuczną szczękę, a nie bibułę przestrzenna. Jednak postanowiłam nie poddawać się i odwiedziłam jeszcze jeden sklep. I tym razem Pani nie bardzo wiedziała o co chodzi próbując wcisnąć mi zwykłą bibułę. Jednak po tym jak wytłumaczyłam jej co jest na rzeczy stwierdziła, że mają coś takiego na zapleczu i po 15 min! wróciła z dwoma kolorami. Wzięłam oba - zielony i biały. Nie było co liczyć na jakieś pastelowe odcienie. Zresztą w sieci na polskich stronach pasteli nie znajdziecie, więc pod tym względem kiszka. Z jednego arkusza wyjdą Wam trzy honeycombs (kosztuje on około 7zł), więc kupowanie ich za 20-30zł za sztukę mija się z celem. No i omija Was frajda. Takie kule możecie położyć lub zawiesić i myślę, że pięknie zaprezentują się jako ozdoba pokoju dziecięcego czy dziennego.




środa, 7 stycznia 2015

O wszystkim i o niczym.

Nauczycielskie ferie świąteczne dobiegły końca, trzeba wziąć się z garść i znowu "wpłynąć" w codzienną rutynę. Mam nadzieję, że Wam początek roku 2015 minął lepiej niż nam, bo niestety o naszym początku nic dobrego nie można powiedzieć. W całym tym otaczającym nas smutku postanowiłam zająć się czymś, żeby nie zwariować. Sprawdzam listy i rozprawki maturalne, robię sałatki i trochę działam z papierem. Zamówiłam kilka rzeczy potrzebnych do następnego DIY, które zaprezentuję już niebawem. Część już przyjechała, a na część jeszcze czekam. Zapowiedź tego co będzie znajdziecie poniżej.