Dobrych kilka lat temu moja, wtedy jeszcze młodziuteńka kuzynka, była zafascynowana klejeniem serwetek do różnych przedmiotów- przerabiała wszystko co trafiło w jej ręce i nawet mi trafił się w prezencie mały dzbanuszek w kwiatki. Jako studentka nie miałam jednak czasu ani możliwości zająć się czymś takim więc nie wnikałam. Minionego lata jednak (ahhh te nauczycielskie wakacje..) miałam sporo wolnego czasu, więc postanowiłam zgłębić temat. Poczytałam, popatrzyłam, popytałam i .. zaczęło się.. okazało się, że jest to baaardzo odprężające i wyciszające.. malowanie, klejenie, kolejne warstwy, wycinanie serwetek, przerabianie.. polecam każdemu, kto ma czas i chce uspokoić zszargane nerwy. Większość inspiracji czerpałam ze wspaniałej strony: http://www.inspirello.pl/ - dziewczyny z Inspirello są bardzo uzdolnione i świetnie prowadzą swój sklepik. Tam też kupowałam większość półproduktów, grafik do trasferu itp. Okazało się, że dom rodziców (gdzie wtedy jeszcze mieszkałam) oraz garaż taty (gdzie głównie przebywałam) pełne są różnych przedmiotów, które można by zamienić w coś ładniejszego. Pierwszą moją decoupage'ową rzeczą było stare pudełko (chyba po filiżance). Jako, że był to mój pierwszy raz przerobiłam je najprostszą techniką i chyba się udało.
Każdy, kto miał coś wspólnego z ta techniką wie, że trudno poprzestać na jednej rzeczy. Pokaże Wam kilka moich ulubionych przedmiotów, które dumnie ozdabiają mój dom. Bardzo stare, obdrapane (według mamy ponad 25 letnie) metalowe pudełko po cukierkach zostało nieco "odpicowane", jednak przeznaczenie pozostało takie samo. Trzymamy tam słodycze na "czarną godzinę" - głownie mambę lub jakieś twarde cukierasy na wypadek spadku poziomu cukru.
Tu też widać moje umiłowanie do kropek. Zresztą widać je prawie na każdej rzeczy.
To małe pudełeczko miało być dołączone do prezentu, jednak prezent okazał się ciut większy i zostało u nas. Trzymam w nim spinacze i malutkie karteczki.
I na koniec moje dwie ulubione rzeczy. Pierwsza to drewniane pudełko na herbatę, które zostało przemalowane na biało. Dodany też został napis - trochę inną techniką (transfer) i pudełko zostało nieco "postarzone". Wprawdzie nie trzymamy tam herbaty, ale ładnie prezentuje się na kuchennym parapecie.
Zwykła mała szklana butelka z maminej szafy zwróciła moją uwagę. Ma bardzo ładny czerwony kapsel i postanowiłam coś z nią zrobić. Jako, że wiedziałam, że moja nowa kuchnia będzie granatowo-biała postanowiłam pozostać w tej kolorystyce. Jednak długo nie mogłam się zdecydować co na niej zrobić. Pewnego dnia, przypadkiem, w jakimś papierniczym dorwałam serwetki- idealne, z pięknym wzorem i zabrałam się do roboty. Przyznam, że efekt bardzo mi się podoba i buteleczka ładnie wygląda za szklaną szybą szafki kuchennej.
To by było na tyle. Wszystkich chcących zachęcam do działania z tą techniką - nie jestem ekspertem, ale daje ona dużo radości, satysfakcji i ma działanie terapeutyczne (przynajmniej na mnie). Tymczasem.
M.
Cudowne są Twoje prace. To prawda - ta technika wciąga! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTa butelka w motyw (dla mnie Łowiczanki czysto Łowicki) jest cudowna.... Masz smykałkę! Dodaję Cię do obserwowanych by móc śledzić Cię na bieżąco
OdpowiedzUsuńJest przepiękna!Zainspirowała mnie.Ja decoupagem nigdy się nie zajmowałam tak na poważnie, ale jeśli gdzieś znajdę równie piękne serwetki, to chyba zacznę:)Planuję na wiosnę coś w tym klimacie, ale wszystko w swoim czasie.Masz prześliczną kuchnię taką swojską i gustowną.Mnie ostatnio tez na biało granatowe/kobaltowe kolory bierze.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSerwetek masa, więc można zabierać się do roboty. A wiosna to dobry czas na coś nowego. Zachęcam, bo warto!:)
Usuń