Wiele osób urządzających swój dom z duszą poszukuje wyjątkowych dekoracji czy mebli na pchlich targach. Sama uwielbiam! przebywać w takich miejscach, czuć ich klimat i ekscytację. Mamy taką tradycję, że gdy jedziemy w obce miejsca na urlop, w Polsce czy za granicą, odwiedzamy takie regionalne targi staroci. Kupowanie w takich miejscach znacząco różni się od zakupów w supermarketach czy sklepach meblowych. Mam dla Was kilka porad związanych z nabywaniem przedmiotów z duszą.
1. Nie "napalaj się".
Gdy wybierasz się na zakupy na targu staroci nigdy nie zakładaj, że kupisz akurat to co jest ci potrzebne. Prawdopodobnie będzie wręcz odwrotnie. Jeśli bardzo chcesz dostać fotel bujany kupisz szafkę nocną, a gdy marzy ci się szklany dzban z wyjdziesz z talerzykami. Legenda mówi, że ktoś kiedyś trafił akurat na to co chciał.
2. Szukaj produktów dobrej jakości
To, że coś jest stare nie znaczy od razu, że łatwo będzie to przerobić czy odrestaurować. Niektóre przedmioty aż krzyczą, żeby je wziąć i zrobić z nich użytek, inne wręcz odwrotnie. Nie ma sensu kupować czegoś (jeszcze za wygórowaną cenę) co odłożysz na strych czy do piwnicy i zajrzysz wtedy gdy będziesz miała 3 miesiące wolnego czasu żeby coś z tym zrobić. Kupując porcelanę sprawdzaj miejsce wyprodukowania danej rzeczy i jej stan. Unikaj nadpękniętych naczyń i mocno zardzewiałego sprzętu, nie daj sobie wcisnąć szmelcu.
3. Unikaj plastiku
Pchle targi niestety zmieniają się wraz z "potrzebami" ludzkimi. Nierzadko zobaczymy tam stragany z chińszczyzną lub chemią z Niemiec. Może to tylko moje odczucie, ale jak widzę kolorowy stragan pełen chińskich zabawek i naczyń to od razu odsuwam się na kilometr. Nie o to chodzi - ma być tanio, ale i gustownie.
4. Rozpoznaj sprzedawcę
Są przynajmniej dwa rodzaje sprzedawców. Pierwszy to taki, który dobrze wie co sprzedaje, nie ważne czy zna czy nie zna się na rzeczy, ale jest świadom tego, że takie świrki jak my z chęcią kupią to co on ma do zaoferowania. Często specjalnie podwyższa ceny licząc na to, że mimo to napaleni klienci wezmą od niego wszystko. Drugi typ sprzedawcy (mój ulubiony) to taki, który nie ma zielonego pojęcia co sprzedaje, często mając tego dużą ilość. Przyjeżdża dużym minivanem, rozpakowuje wszystko co ma na stołach czy gazetach na ziemi i liczy na to, że sprzeda wszystko, a za ile to już mniej ważne. Często są to osoby, które opróżniają stare domy (zawodowo lub nie) i wyprzedają wszystko co w nich znajdą. W takim właśnie miejscu kupić można oryginalną włoską kawiarkę za 5zł czy krzesło za 10. Nie daj się naciągnąć, ale z drugiej strony nie pokazuj sprzedawcy, że to co od niego kupujesz ma dużo większą wartość. Zachowaj twarz pokerzysty.
5. Targować się czy nie?
To chyba wszystko co chciałam Wam przekazać jeżeli chodzi o starociowe zakupy, które uwielbiam. Mam nadzieję, że któraś z porad się przyda:)
1. Nie "napalaj się".
Gdy wybierasz się na zakupy na targu staroci nigdy nie zakładaj, że kupisz akurat to co jest ci potrzebne. Prawdopodobnie będzie wręcz odwrotnie. Jeśli bardzo chcesz dostać fotel bujany kupisz szafkę nocną, a gdy marzy ci się szklany dzban z wyjdziesz z talerzykami. Legenda mówi, że ktoś kiedyś trafił akurat na to co chciał.
2. Szukaj produktów dobrej jakości
To, że coś jest stare nie znaczy od razu, że łatwo będzie to przerobić czy odrestaurować. Niektóre przedmioty aż krzyczą, żeby je wziąć i zrobić z nich użytek, inne wręcz odwrotnie. Nie ma sensu kupować czegoś (jeszcze za wygórowaną cenę) co odłożysz na strych czy do piwnicy i zajrzysz wtedy gdy będziesz miała 3 miesiące wolnego czasu żeby coś z tym zrobić. Kupując porcelanę sprawdzaj miejsce wyprodukowania danej rzeczy i jej stan. Unikaj nadpękniętych naczyń i mocno zardzewiałego sprzętu, nie daj sobie wcisnąć szmelcu.
3. Unikaj plastiku
Pchle targi niestety zmieniają się wraz z "potrzebami" ludzkimi. Nierzadko zobaczymy tam stragany z chińszczyzną lub chemią z Niemiec. Może to tylko moje odczucie, ale jak widzę kolorowy stragan pełen chińskich zabawek i naczyń to od razu odsuwam się na kilometr. Nie o to chodzi - ma być tanio, ale i gustownie.
Są przynajmniej dwa rodzaje sprzedawców. Pierwszy to taki, który dobrze wie co sprzedaje, nie ważne czy zna czy nie zna się na rzeczy, ale jest świadom tego, że takie świrki jak my z chęcią kupią to co on ma do zaoferowania. Często specjalnie podwyższa ceny licząc na to, że mimo to napaleni klienci wezmą od niego wszystko. Drugi typ sprzedawcy (mój ulubiony) to taki, który nie ma zielonego pojęcia co sprzedaje, często mając tego dużą ilość. Przyjeżdża dużym minivanem, rozpakowuje wszystko co ma na stołach czy gazetach na ziemi i liczy na to, że sprzeda wszystko, a za ile to już mniej ważne. Często są to osoby, które opróżniają stare domy (zawodowo lub nie) i wyprzedają wszystko co w nich znajdą. W takim właśnie miejscu kupić można oryginalną włoską kawiarkę za 5zł czy krzesło za 10. Nie daj się naciągnąć, ale z drugiej strony nie pokazuj sprzedawcy, że to co od niego kupujesz ma dużo większą wartość. Zachowaj twarz pokerzysty.
Oryginalny, niemiecki zestaw do pokera zakupiony przez M-ęża na targu staroci |
5. Targować się czy nie?
Myślę, że targowanie się to sprawa indywidualna. Ja stosuję metodę "hm.. dobra, na razie dziękuję" - czasami sprzedawca sam zaproponuje niższą cenę. Znam osoby, które targują się otwarcie "Panie! za drogo!" i ta metoda też się sprawdza (czasami też ją stosuję). Wszystko zależy od sprzedawcy, którego wyczujemy na samym początku. Są sytuacje w których wręcz nie wypada się targować i osoby, które nie są do tego chętne, warto to uszanować.
6. Kupuj z głową
Łatwiej powiedzieć trudniej wykonać. M-ąż wyśmiał ten podpunkt, ponieważ wie jak zachowuję się w takich miejscach. Czasami jednak trzeźwieję, zaglądam do portfela i zdaje sobie sprawę z tego, że... co za dużo to niezdrowo. Są przedmioty, które zobaczysz i WOW, wiesz, że musisz to mieć, okazja życia, drugiej szansy nie będzie, unikat - doradzam w takim wypadku kupić tę rzecz, żeby później nie żałować. Są też takie przypadki, że nie jesteś do końca przekonana, masz podobny wazonik, nie wiesz gdzie to będzie pasowało, w sumie to nie ma już na to miejsca itd.. Zagracone mieszkanie to nie do końca ładne mieszkanie. W takim przypadku może lepiej odpuścić i poszukać czegoś z efektem WOW?
7. Zaplanuj wyjście
Jak wiadomo pchle targi otwarte są od wczesnych godzin porannych. Osobiście właśnie w takich godzinach lubię wędrować wśród straganów. Dlaczego? Jest wtedy mniej ludzi, jest chłodniej, można nawiązać kontakt ze sprzedawcami, spokojnie porozmawiać, no i jest więcej towaru. Z drugiej jednak strony słyszałam głosy, że pod koniec łatwiej coś uhandlować, bo sprzedawcy zmęczeni i chcą szybko pozbyć się nadmiaru towaru..Ile osób tyle opinii, jak dla mnie, poranki są najlepsze (weźcie ze sobą kubek termiczny z ciepłą herbatką)
8. Weź kogoś do towarzystwa
Zabranie brata, koleżanki, chłopaka czy męża nie tylko sprawi, że będzie Wam raźniej, ale również pohamuje Was w chwili zwątpienia. Kto lepiej niż mąż powie "Kochanie, jesteś pewna, że tego potrzebujesz?". Dodatkowo, mężowie (przynajmniej mój) dobrze się targują i potrafią wypatrzeć coś extra. Uważajcie tylko, żeby nie zaginęli gdzieś miedzy straganami z bronią, starymi kaskami, monetami, aparatami itp..
Wiedeński pchli targ - wpadła mi w oko tabliczka 219 |
9. Nie spiesz się
Pchli targ to nie miejsce gdzie można wskoczyć na 10minut. Szczególnie jeśli jest duży i sporo tam chodzenia. Jeśli masz tylko chwilę, odpuść i porządnie zaplanuj dzień, żeby mieć czas na spokojne obejście wszystkiego.
i jest |
10. Nie bój się pytać
Rozmowa ze sprzedawcą to nieodłączny element kupowania staroci. Nie zawsze się da, czasami jest tyle ludzi, że biedny pan zdąży tylko mówić ile co kosztuje i pakować zakupione towary. Jeśli jednak jest możliwość zagadania- zrób to! Może dowiesz się czegoś interesującego o tym co kupujesz, usłyszysz ciekawą historię od babuleńki, która ci to sprzedaje lub po prostu nawiążesz nową znajomość. Warto.
To chyba wszystko co chciałam Wam przekazać jeżeli chodzi o starociowe zakupy, które uwielbiam. Mam nadzieję, że któraś z porad się przyda:)
Tymczasem.
Hej Marta! Świetny post! :) O targach też wiem co nieco z pierwszej ręki :). Zgadzam się z Tobą we wszystkich punktach. Niestety, wszystko można wiedzieć, a jak GAŁY zobaczą to COŚ to już po nas :)))
OdpowiedzUsuńJa dziś nie pojechałam na targ, który jest u nas co niedzielę, ale za tydzien musze jechac koniecznie :)) i to oczywiście z samego rana. Potem nie ma po co :) Kto cwany wykupi wszystko prędzej :)
Pozdrawiam Cię gorąco i miłej niedzieli życzę.
:)
dzięki;) cwani górą;D
UsuńSuper post! Sama bardzo chętnie odwiedzam takie targi staroci, ale nie jestem jeszcze zaprawiona w bojach, więc wskazówki się przydadzą, dzięki! :)
OdpowiedzUsuńdzięki, pozdrowionka;)
UsuńJa też raczkuję w temacie, chociaż muszę powiedzieć, że kilka perełek udało mi się złowić. Ja z tych co sięcczasem za dużo zastanawiają więc i parę okazji przeszło mi koło nosa no ale ciągle się uczę ;)
OdpowiedzUsuńznam ten ból okazji, które przeszły:P
UsuńJa rzadko bywam i najczęściej wychodzę niezadowolona, ale to pewnie z racje tego że rzadko bywam, chociaż nie powiem kiedyś coś mi się udało do domu przytargać. Obiecuję sobie, że od następnej niedzieli będę tam bywać regularnie ;) Post oczywiście bardzo przydatny :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę warto czasami pójść, chociażby dla samej atmosfery;)
UsuńWprost uwielbiam takie miejsca! Oprócz rzeczy do domu można upolować książki za bezcen. Aktualna moda na retro nie sprzyja targowaniu się :)
OdpowiedzUsuńzgadza się! ja kiedyś dopadłam książki po angielsku i to całkiem nowe wydania za marne groszy, bo od gościa nikt tego nie kupował - wyniosłam dwie reklamówki:P
UsuńSuper napisane.Też uwielbiam tabliczki z numerami.Mam do nich słabość.Kilka zresztą na takim targu zakupiłam i nie żałuję;)
OdpowiedzUsuńtabliczki to jest to, jakieś są takie pociągające i z historią;)
UsuńDobre wskazówki, ja zawsze zastanawiam się 15 razy zanim coś kupie i tak jak wspomniałaś, zwracam uwagę na jakość takiego produktu.
OdpowiedzUsuńdzięki;) jakość do podstawa;)
UsuńPrzydatne wskazówki, może się przekonam do pchlich targów, bo należę do osób, które jeszcze tam nic dla siebie nie znalazły, ale jak widzę zdobycze innych to zawsze jest wielkie wow:)
OdpowiedzUsuńzachęcam;)
UsuńFajnie to wszystko podsumowałaś. Polubiłam starociowe targowiska i na całe szczęście mam raz w miesiący w Kiermusach koło Tykocina taki cudny dzień, kiedy można w otoczeniu pięknego lasu upolować coś niesamowitego :) Jakiś czas temu kupiłam w taki sposób srebrną "marokańską" tacę :)
OdpowiedzUsuńwwow, super! jeszcze w otoczeniu lasu:)
UsuńMiałam dokładnie takie same matrioszki jak te na zdjęciu - pamiętam, że mama przywiozła mi je z Petersburga i wtedy był to totalny szał :D
OdpowiedzUsuńmoja mama mówi, że kiedyś były w prawie każdym domu i że nikt nie pomyślałam, żeby je zostawiać:) ja swoje kupiłam właśnie na pchlim
UsuńLubie odwiedzać pchle targi dla samego oglądania, kupować staram się rzadko, bo nie chcę się zagracić. Ale w praktyce - mam za dobre oko i za dużo przedmiotów woła "weź mnie" do mnie, więc moje wędrówki obfitują w przystanki z monologami "nie-jest-ci-to-potrzebne / nie-masz-miejsca / itd". Ech, a juz najgorzej, że ilekroć ide sobie ot tak, pooglądać z pustym portfelem (specjalnie!) i obecuje sobie że już więcej w tym miesiącu NIC!, to zawsze, no zawsze znajdę cos WOW do kwadratu... I zaczyna się tradycyjny wewnętrzny monolog i jednoczesne kombinowanie, bo w duchu i tak wiem, że jak nie wezmę to będę żałować bardzo długo :) Tudzież ja jestem z tej legendy, poza nielicznymi wyjątkami, których upolowanie trochę czasu mi zajęło, to mam tak, że jak zaczynam intensywnie myśleć nad zakupem jakiejś rzeczy (albo czymś się zachwycę i myślę sobie "oj, takiego to mi się nigdy nie uda upolować...") i odwiedzam np taki targ, zajrzę do sklepiku starociami - bez intencji nawet, ot tak - to trach! i właśnie to czego szukam leży!
OdpowiedzUsuńTargować się nie umiem, czasem próbuje i jestem z siebie szaleńczo dumna, ale mnie to przerasta, zawsze męczę to moje towarzystwo :) Najgorzej jest zaś z podpunktem o wczesnym wstawaniu, dla mnie rano to godzina 9, a już w weekend szczególnie, a skoro te wyprawy to ma byc przyjemność to nigdy jeszcze nie udało mi sie dotrzeć wczesnym rankiem :)
A tak w ogóle to marzą mi sie takie targi jak we Francji, Anglii czy Niemczech, wielkie, że dnia nie starczy zeby wszystko obejrzeć :)
legendo! :P mi też się takie marzą.. one day:) pozdrowionka
UsuńBiorę Twe rady do serca, bo w kupowaniu na targach staroci jestem noga:)
OdpowiedzUsuńpraktyka czyni mistrza;P
UsuńSuper post! Nie mam doświadczenia w tym temacie- na razie zbieram starocie po rodzinie, ale wkrótce wybiorę się na targ i Twoje rady będą jak znalazł :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
M.
cieszę się;)
UsuńW Niemczech trzeba się na pchlich targach targować. Często sprzedawcy sami się tego elementu domagają :) Ja bym dodała punkt: zorientuj się gdzie są dobre pchle targi, bo nie brakuje takich z badziewiem, które nas np nie interesuje i po co tracić czas :)
OdpowiedzUsuńBardzo pouczający post. Coś dla mnie. Pozdrawiam. Ania :-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń