Kaktusowa ściana za 25zł
A dokładnie "opuncjowa ściana za 25zł" - opuncja to rodzaj rośliny z rodziny kaktusów o charakterystycznym kształcie i ostrymi jak brzytwa igiełkami rozsiewanymi przez wiatr. Nie bedę wkręcać, że sama wpadłam na pomysł kaktusowej ściany w kąciku Franka - natchnął mnie Pinterest, a dokładnie TO foto. Następnie zaczęłam przeszukiwać polskie internety w poszukiwaniu tapety z podobnym kaktusowym wzorem i natchnęłam się na kilka firm robiących takie cuda, jedna z nim to wzór Karlie Klum, ale niestety, kiedy obczailiśmy z szanownym małżem, że z taką piękną tapetą kącik kosztowałby około 700zł, pozostało pokombinować. Jednego wieczoru szanowny (po grubym marudzeniu na temat tego, że chce taką tapetę, że byłoby idealnie, itp. itd.) mówi : " przecież byś namalowała coś takiego". Żarówka się zapaliła i pomysł zakiełkował - nie było odwrotu. Postanowiłam, że spróbuję, a jak nie wyjdzie to najwyżej pozostanie nam pomalowanie całej sypialni na inny, ciemniejszy kolor. Wybraliśmy się więc jednej soboty po farbę, wybór padł na jedną z miętowych odcieni z mieszalnika - gdyby ktoś był bardziej zainteresowany to Tikkurila Optiva Matt 5, baza C, kolor: NCS S 3020-G. Ściana do pomalowania to około 8m2, więc spokojnie wystarczyła puszka 0,5l. Cały proces przebiegał w moim przypadku dość długo ze względu na nieszczęsny ból kręgosłupa - gdybym była w formie (czyt. nie nosiła jeszcze jedno osobnika) pyknęłabym ten pokój w jeden/dwa dni. Najpierw bardzo delikatnie naniosłam na ścianę szkic ołówkiem. Tutaj można by pokombinować i "rzucić" sobie wzór z rzutnika na ścianę, lub w ogóle nie nanosić szkicu jeśli czujecie się na siłach. Ja naniosłam na część, a gdy już poczułam się pewniej z opuncjami malowałam na żywioł. Po konturach przyszedł czas na farbę, ten rodzaj farby jest wodorozcieńczalny, więc be problemu można było troszeczkę pokombinować z odcieniem, dodanie większej ilości wody sprawiło, że zielony nie był taki intensywny. Nie jest to efekt akwareli, ale w miarę daje rade. Zaczęłam od dołu i powoli pięłam się z opuncjami ku górze. Trzeba było uważać, żeby farba niepostrzeżenie nie spłynęła z pędzelka i używać jego obu stron. Malowałam zwykłym pędzlem do akwareli, dość miękkim, płaskim (10). Wcześniej próbowałam zaokrągloną 20, ale szło dużo gorzej. W środku opuncji pozostawiłam kropeczki, jako, że igły rośliny też dają wrażenie kropek- powinno być ich więcej, ale było z tym naprawdę kupę roboty!
Na razie w sypialni oprócz ściany wiele się nie zmieniło, ale już niedługo zmieni się wiele ! - w kącie stanie łóżeczko Franka, będą sosnowe półeczki i śliczna lampa. Więcej nie zdradzam - powiem tylko, że wszystkie w naturalnym sosnowym klimacie, trochę boho, żeby pasowało do naszej malutkiej sypialni. Mając taką małą przestrzeń na malucha trzeba będzie kombinować, a mam już kilka trików, które pokażę Wam w kolejnym poście. Pokój jest mały i wąski, więc trudno w nim robić zdjęcia, ale pokazałam Wam jak kaktusy prezentują się na ścianie:)
Tymczasem, dajcie znać co myślicie o kaktusowym malunku!
Fajny kolorek tych kaktusów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
genialne. świetna robota. nawet najpiękniejsza i najdroższa tapeta nie byłaby tak bardzo osobista i cudowna.
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł, ściana wygląda niepowtarzalnie, suuuuper :D
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, Agness :)
Dokładnie! Mąż miał rację podsuwajac Ci myśl aby własnoręcznie ozdobić ścianę. Efekt jest rewelacyjny! Brawo Mamo!😊😊
OdpowiedzUsuńWyszło wspaniale! Gratuluję pomysłu dla męża, dobrze wiedział, że ma w domu zdolne rączki :)
OdpowiedzUsuńM.
Cudowna ściana, chylę czoła, jesteś bardzo zdolna. Kaktusy uwielbiam pasjami:)
OdpowiedzUsuńWow, wyszło bosko! Po prostu cudo, uwielbiam takie eklektyczne klimaty i bardzo podoba mi się ta zieleń z komodą. Efekt jak dla mnie rewelacyjny!Poza tym w ciąży się najlepiej tworzy, jeśli oczywiście siły dopisują;)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo uroczo. Nadaje wnętrzu charakter. Pewnie dużo się naprawcowalas malujac ręcznie, ale efekt powalający ;)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie Ci to wyszło, Martuś! Franek z pewnością będzie zachwycony :))
OdpowiedzUsuńozdrawiam serdecznie!
Aż niewiarygodne że każdy kaktusik z osobna namalowałaś ręcznie. Efekt jest genialny a wzór całkowicie niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju.Podziwiam Cię Martusiu teraz tym bardziej, że wykonałaś tą całą robotę z już pokaźnym brzuszkiem.Chylę czoła i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper! U nas proces przebiegał podobnie: też zakochanie w jednym ze zdjęć na Pintereście i uporczywe przeszukiwanie internetów. Koszty okazały się zabójcze i wtedy padło podobne stwierdzenie zrezygnowanego męża ( a może liczył, że się poddam i po problemie ? ;)) "To może sami namalujemy..." Też zielono, choć w innym klimacie - zapraszam, jeśli masz ochotę do obejrzenia :) http://tulipanowiec.blogspot.com/2015/01/lisciaste-poduchy.html
OdpowiedzUsuń(hahahaha sprawdziłam, mam Twojego pina u siebie na jednej z tablic :))