Spacery
Lato się kończy, kwiaty przekwitły i pojawiły się pierwsze kolorowe liście. Idzie jesień i wcale nie jest mi z tym źle. Dobrze mi w swetrach i butach za kostkę, lubię czuć ciepło kubka z herbatą na zmarzniętych dłoniach. Mały Franek przyodzieje cieplejszą czapkę i pewnie pod koniec jesieni przesiądzie się do spacerówki. Wiele letnich godzin, tych cieplejszych i tych chłodniejszych, spędziłam na spacerach. Uwielbiam spacerować, a teraz, gdy jest mały chłopiec, tym bardziej. Szykujemy się, pakujemy najpotrzebniejsze rzeczy i znikamy na kilka godzin, zwiedzając parki, lasy, miasta i wsie. Lubię spacerować w towarzystwie, ale lubię też sama z Frankiem. Jest czas na wyciszenie, przewietrzenie ciała i umysłu. Mamy swoje trasy, te ulubione, ale chętnie chodzimy w nowe miejsca, żeby nie było monotonnie. Jednak chodząc w te same miejsca widać jak zmienia się przyroda i przygotowuje do jesieni i zimy.
Jednym z naszych ulubionych miejsc jest oczywiście Inowrocławski Park Solankowy. Tam spotkacie nas najczęściej. Park jest duży i zawsze można trafić na coś nowego. Odwiedzamy wiewiórki, które już tak przywykły do ludzi, że omal jedzą z ręki, mówimy dzień dobry panu malującemu karykatury i zawsze sprawdzamy temperaturę na starym termometrze w parku. Moim ulubionym miejscem w parku latem jest ogród zapachów - rosną tam piękne róże i w sezonie piwonie, bardzo dużo ziół i lawenda. Znajdziecie tam urokliwe kąciki i ławki, gdzie chętnie zasiadają zakochani w każdym wieku, bo kuracjuszy u nas nie brakuje. Idealnym zwieńczeniem spaceru jest mrożony jogurt z malinami w jednej z solankowych kawiarni. Uwielbiam też drugą stronę parku z zacienionymi alejkami i spokojnym klimatem z dala od tężni i placów zabaw.
Dużo spacerujemy też w pobliskiej Bydgoszczy. Wyspa Młyńska czy Stare Miasto to idealne miejsce, żeby się trochę poruszać i dotlenić. W wakacje odwiedziliśmy też kochany Poznań i obowiązkowo Palmiarnię , Park Wilsona i Cytadelę. Często wybieramy się na spacer po okolicznych wsiach i Kruszwicy - mieście mojego męża.
Nie potrzeba nam wiele. Jednak długie spacery z małym dzieckiem wiążą się z tym, że coś trzeba zabrać. Na dłuższy spacer lub wyjazd obowiązkowo duża torba. U nas świetnie sprawdza się wspomniana już wielokrotnie Lassig. Na krótsze wypady wystarczy nam organizer, który powieści wszystko co niezbędne: portfel, książkę, pampersa w razie awarii, nawilżane chusteczki i smoczka. W wózku małego Frania nie może zabraknąć jego ulubionego Pingwinka Kaloo. Jest super miękki, Franiu sam już go trzyma i się nim bawi. Wiem, że nie zrobi sobie nim krzywdy, jako, że z koordynacją ruchową jeszcze tak nie do końca i potrafi przywalić sobie plastykową zabawką. Urzekły mnie też ostatnio smoczki Beaba - jak na anglistkę przystało mamy dydka "Mum Addict" i "Dad's Best". Z wielu spacerów przywozimy świeże kwiaty od pana z bazarku.
Co do wóżka - bo wiele z Was pytało jak sprawdza się Anex Sport. Sprawdza się świetnie i jestem z niego zadowolona. Jest lekki (co bardzo istotne przy mieszkaniu na 4 piętrze bez windy), zgrabny i dobrze się prowadzi. Ma też spoko plecak w ramach torby z przodu i też chętnie go używamy. Dokupiliśmy parasolkę, bo latem to konieczność.
Nie wyobrażam sobie nie spacerować, jako, że naprawdę bardzo to lubię i odstresowuję się w ten sposób. Myślę, że niedługo, gdy mały F. będzie siedział w spacerówce i obserwował świat to spacery nabiorą innego wymiaru.
Jak u Was, też jesteście amatorami spacerów?
Często pytacie, więc zapodaje linki:
- torba Lassig - klik, klik
- organizer Lassig - klik, klik
- smoczki - klik, klik
- pingwinek Kaloo - klik
- wózek - klik
Też uwielbiam spacerować :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie w pięknych okolicznościach przyrody, a u Ciebie widać tego nie brakuje.
A jesienne chłody z kubkiem gorącej herbaty też wcale mi nie przeszkadza :)
Zdjęcie wiewiórki świetne.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie.